Pamiętacie, gdy pisałam nie dalej jak w czerwcu, że mam nowy projekt ogrodu „na tapecie”? Wtedy był etap projektu, a teraz, w październiku czyli wcześniej niż wszyscy się spodziewaliśmy, zaczynamy realizację. I to wszystko dzięki ludziom dobrej woli, którzy zdecydowali się poświęcić część swojego czasu sił.
Czwartego października 2018 na warszawskich Bielanach w centrum terapeutycznym FDDS, o godzinie 8.30 pojawiła się grupa ponad 40 osób, by rozpocząć pierwszy krok w realizacji pomysłu na ogród.
Dzień zaczęliśmy od krótkiej prezentacji na temat tego co w zasadzie robi FDDS (Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę). Gdy słyszymy, że niosą kompleksową pomoc krzywdzonym dzieciom, to jest to stwierdzenie na tyle ogólne, że nie zawsze się zatrzymuje. Ale gdy słyszymy, że na każde dziesięcioro dzieci w klasie, trójka jest w domu krzywdzona, to zaczyna brzmieć trochę inaczej.
Chyba największe wrażenie na mnie zrobiła informacja, że telefon Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111 dzwoni non stop, a sama linia jest obsługiwana przez osiemdziesięciu konsultantów. Osiemdziesięciu. To pobudza wyobraźnię.
Drugą częścią była moja prezentacja na temat projektu.
Wszyscy w świetnej kondycji fizycznej i w pracowitym duchu, z pewną nieśmiałością zaczęli oględziny placu robót. Jak widać rabata pięknie przerośnięta chwastami. Czeka na nas oczyszczenie gleby czyli kopanie, usuwanie chwastów, kamieni, gruzu, wzbogacanie ziemi naturalnym nawozem, aby przygotować ją do wiosennych nasadzeń.
Zdecydowałam się na pokrycie całej rabaty korą, aby zabezpieczyła ją do wiosny przed nadmiernym rozrastaniem się chwastów, poprawiła warunki wodne i odrobinę zasiliła ziemię.
Narzędzia czekają: widełki, szpadelki, grabki, pazurki i inne….
Dziewczyny z Fundacji spisały się dzielnie przewodząc swoim grupom. Na zdjęciu od lewej Magda i Iza, ale oprócz nich była jeszcze Ula i Kasia, które nie znalazły się na zdjęciu oraz grupa bohaterów drugiego planu, których imion nie miałam okazji poznać. A po prawej autorka projektu Ewa Maria Szulc, czyli moja skromna osoba.
Praca wre. Przyznam, że przed rozpoczęciem trochę się obawiałam, czy zdążymy wszystko zrobić, bo na sam koniec czekało nas jeszcze zasadzenie 40 roślin. Wystarczyło jednak popatrzeć jaki duch był w grupie. Robota paliła się w rękach! No i stało się oczywiste, że dadzą radę i nawet z przytupem.
Coraz mniej chwastów, coraz więcej odsłoniętej ziemi i nadal dużo pracy w żmudnym czyszczeniu ziemi.
Dyskusja na temat tego co z czym, jak i gdzie….
Wydaje się, że etap rozsypywania kory na rabacie był najmilszym, a przynajmniej najweselszym zajęciem, bo zaczęła się konkurencja w tym, kto uniesie najwięcej worków. Na zdjęciu powyżej zdaje się zwycięzca…
Kory przybywa i powoli robi się coraz ładniej.
Taki był efekt końcowy pracy 40 osób przez 4 godziny. Pięknie!
To był naprawdę piękny dzień. Wszyscy razem zgodnie pracowali, w dobrym duchu, z uśmiechem i z chęcią pomagania sobie nawzajem. Chociaż nie było łatwo, bo to akurat jedne z najcięższych prac w ogrodzie, wymagające dobrej kondycji. No i nie padało, zrobiło się słonecznie i ciepło.
Dziękuję bardzo za ten wspaniały dzień, który pokazuje jaką mamy siłę, gdy jednoczymy się we wspólnym celu!
Wykonawcą pięknego pomysłu i projektu ogrodu była firma oraz pracownicy VF Polska (właściciel marek Lee, Wrangler, The North Face, Vans, Eastpak).
Mam nadzieję zobaczyć tę samą grupę na wiosnę, gdy będziemy sadzić.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Dariusz Łęczycki napisał
Szczytny cel. Aż miło popatrzeć ilu entuzjastów przyrody i jaki zapał. Dobra robota i wspaniały końcowy efekt. Pozdrawiam Darek z Siedlec.
Ewa napisał
To prawda. Wszyscy byliśmy zachwyceni efektami pracy 🙂