Normalnie tego nie robię, ale normalnie to jest zwykle zima. A teraz jakby zimy ni ma. Słońce świeci, temperatura na plusie, a w ogrodzie tyle pracy. Cebulki już dawno zaczęły puszczać kiełki i tęsknią za pulchną ziemią. Tu i ówdzie pulchna jest, choć zimna. Ale one nie dbają. Wolą taką, niż nawet zimną piwnicę do wiosny.
Jak dotąd, całą jesień byłam tak zajęta życiem, że nie znalazłam czasu na ich posadzenie.
Właśnie. Porozmawiajmy o życiu… zaproponowała Ta Mądra Kobieta odgarniając grzywkę i wpatrując się uważnie w moją twarz. No dobrze… yyyy… eee…, ale to znaczy konkretnie o czym? zapytałam skonsternowana czując zimną lodową pustkę w głowie i siedząc w czarnym tunelu, na którego końcu widać było małe światełko. Problem polega na tym, że z tej pozycji w czarnym tunelu nie widać dokładnie NIC. Nie widać kolorów. Nie wiadomo czym jest życie, bo w rzeczywistości go nie ma. Jest tylko tunel na podobieństwo kilkunastokilometrowego zderzacza hadronów. Szczęście jest już wtedy, gdy zaczyna być widać światełko. Ale życie zaczyna się wtedy, gdy przejdę przez światło. Od pewnego czasu jestem po tej stronie światła i ostatnio już wiem czym jest życie, dlatego nie miałam czasu na cebulki (sorry maleńkie!!). [A i zderzacz hadronów też jest w remoncie]
Szczęśliwego Przesilenia Zimowego.
Całusy!
Ewa
Skomentuj, twoja opinia ma znaczenie :)