Róża Mary Rose to odmiana naprawdę warta trudu i warta zaproszenia do ogrodu. Należy do róż angielskich, dorasta do średnich rozmiarów, ma pełne, różowe, pachnące miodem i migdałami kwiaty, zaczyna kwitnąć w maju, kończy kwitnąć w październiku, jest bardzo odporna na mróz (do -30 C) i rośnie zdrowo.
David Austin pisze, że Mary Rose tworzy zwarty krzew (1,2 x 1,2 m choć dorasta do nawet do 1,8 x 1,8 m) i kwitnie z zadziwiającą regularnością przez cały sezon. Ciekawostką jest to, że nazwana została ku czci jednego ze statków Henryka VIII, który został wydobyty z morza po 400 latach.
Jak widzisz, ta róża ma same zalety, tak?
Jednak w moim ogrodzie ma jedną okropną wadę. 6 lat temu kupiłam krzewy Mary Rose, szczepione na jakiejś wrednej podkładce. Ta podkładka żyje własnym utajonym życiem, a świat (to moje egocentryczne ja) dowiaduje się o tym, kiedy w odległości 2 metrów od rośliny zaczyna wyrastać nowy, świeżutki, zieloniutki i bardzo zdrowy pęd. Za pierwszym razem myślałam, że to kolejna samosiejka z nasion, które ptaki mimochodem rozrzucają po ogrodzie, a ja pracowicie muszę latem je usuwać, razem z dębami wyrastającymi z nasion zakopywanych w ziemi jesienią przez sójki.
Gdybym tego nie robiła, do dzisiaj w moim 700-metrowym ogrodzie rosłoby już z 30 dębów – więc skala procederu sójkowego jest znacząca.
Kiedy więc tę samosiejkę różaną postanowiłam usunąć, złapałam hydrę za łeb… i ciągnę, ciągnę, a ona zamiast z głębi ziemi wychodzić, ciągnie mnie dla odmiany w bok… Więc ja ją ciągnę tym bardziej… A ona dalej w bok i tak 2 metry, aż dociągnęłyśmy do wrednej podkładki.
Chociaż podkładki miały cel pozytywny, to teraz służą osłabianiu głównej rośliny. Kiedyś była taka moda wśród producentów róż, że wszystko produkowali na podkładkach. Teraz to się zmieniło – tak twierdzi moje źródło i nawet te angielskie róże są produkowane na własnych korzeniach.
Kocham Mary Rose i nie mogę patrzeć jak się męczy, więc postanowiłam ją rozmnożyć w nadziei, że na własnych korzeniach będzie jej lepiej. Przeszukałam literaturę i postanowiłam spróbować.
Rozmnażanie róż
Róże można rozmnażać z miękkich pędów, z półzdrewniałych pędów, zdrewniałych pędów oraz przez szczepienie i okulizowanie.
Wybrałam z miękkich, tegorocznych pędów, ponieważ można to robić przez cały sezon.
Wybierasz pęd, na którym właśnie skończyło się kwitnienie. Przycinasz tuż pod przekwitłym kwiatostanem i tniesz na taką długość, jaką pęd ma lub ile możesz z niego zrobić sadzonek.
Cały pęd dzielisz na 12-15 centymetrowe fragmenty w taki sposób, aby na szczycie każdego znalazła się para liści, a nad nimi 5 mm pędu. Dolną część pędu sadzonki przycinasz pod kątem, aby powstało 2-3 centymetrowe cięcie. Końcówkę wtykasz do hormonu do roślin zdrewniałych lub półzdrewniałych i wkładasz do lekkiej ziemi.
Uwaga! Nie wkładasz sadzonek po szyję, ale tak do połowy – zobacz na zdjęciach – nowe pączki rozwijają się nawet na tych dolnych częściach pędu nad ziemią.
Doniczkę postawiłam w cieniu, niczym nie przykrywałam, ziemię wymieszałam z piaskiem, aby była lżejsza i podlewałam, aby utrzymać wilgoć w podłożu.
Mam za sobą 2 próby w ciągu ostatnich 5 tygodni, z czego pierwsza była fiaskiem, a druga chyba – tfu! tfu! aby nie zapeszyć! – chyba jest udana.
Są 2 różnice pomiędzy próbą pierwszą (nieudaną),a drugą (chyba udaną):
1. W pierwszej dodatkowo przycięłam listki, ograniczając je tylko do pierwszej pary listeczków całego liścia.
2. Pierwszą próbę podjęłam w drugiej połowie sierpnia, a drugą na początku września.
Pierwsze pobrane pędy zaczęły po kilku dniach brązowieć, aż całkowicie zczezły. Wtedy ucięłam kolejną gałązkę i tym razem pędy pozostawały zielone. Po 2 tygodniach liście zaczęły się zwijać i schnąć, co wydaje się, że nie ma żadnego wpływu na ukorzenianie.
Trzymaj kciuki za dzieciaczki Mary Rose!
Zaznaczam, że nie mam dużego doświadczenia w rozmnażaniu róż – jak widać, opisana metoda chyba mi zadziałała. Jeśli masz inne doświadczenia z innymi metodami rozmnażania róż, to podziel się z nami.
Zofia941 napisał
Ewo!Właśnie w ten sam sposób ukorzeniam swoje róże.Pierwszą zrobiłam na początku lipca i już mi kwitła.Nie wiem jak się nazywa ale jest pełna ,pachnąca i różowa .Polecałam bym wszystkim spróbować ,nie jest to takie trudne.Pozdrawiam
Ewa napisał
Zosiu, już kwitła? to niesamowite! cudnie…
Grażyna napisał
Dawno temu byłam świadkiem rozmnażania róż.Było podobnie,jednak liście z gałązek były przycięte,gałązki wsadzone do skrzynki z piaskiem i przykryte obciętymi od dołu plastikowymi butelkami z pozostawionym korkiem,który na dzień był otwierany, a na noc zakręcany(to było latem)Reszta zabiegów tak jak napisałaś.Ja np.różę pnącą ,czerwoną wyhodowałam kładąc całą gałązkę na płasko,przysypałam w kilku miejscach ziemią i po kilku tygodniach już się ukorzeniła.Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki:)
Grazyna
Ewa napisał
Grażynko, dziękuję – to znaczy, że jestem na dobrej drodze…
Beata napisał
Ewuniu, Chyba się skuszę na to rozmnażanie, choć do rozmnażania róż zawsze byłam sceptycznie nastawiona. Co innego pozostałe krzewy jak derenie, tawułki, pęcherznice. Wystarczyło, że badyl odpowiednio przygotowany na wiosnę do ziemi wciskałam, ot tak po przycięciu,a już jesienią miałam nowy krzew i tak juz mam kilka, czy nawet kilkanaście przez siebie wyhodowanych krzewów. Mam jedną różę przecudną, nie wiem jak zwana, od początku w moim ogrodzie kwitnie, żelazna odmiana, nawet choroby żadne jej się nie imają. Kwitnie od czerwca, a nawet jak pojawiaja sie przymrozki to ona jeszcze kwiatami walczy o życie. Dlatego, że jest tak niesamowita spróbuję ją rozmnożyć Twoją metodą. Mam nadzieje, że odziedziczy wytrwałość i piękno. A tak przy okazji chciałam zapytać o doświadczenia w przesadzaniu starych róż wielkokwiatowych nawet takich 7 letnich? Czy ktoś zaryzykował? Pozdrawiam Beata
Ewa napisał
Beatka, zachęcona rosnącym pędem w różanego patyczka, przycięłam kolejne i wetknęłam w doniczkę.
Monika z Niemiec podpowiedziała jeszcze, że ona miała podobnie, tez jej pięknie puściły nowe pędy, ale niestety nie chuchała na nie wystarczająco na wiosnę i zdechły. Wniosek? Trzeba dmuchać i chuchać cały następny rok.
.
A jaki kolor ma ta Twoja żelazna?
Beata napisał
Moja żelazna jest różowa. Przesłałam zdjęcie
Ewa napisał
Dostałam zdjęcie. – różyczka ładna, a skoro żelazna, to warto próbować rozmnożyć.
.
a rzekotka cudna 🙂
PrzemekC napisał
Ja juz kilka razy zdolalem rozmnozyc zaniedbane roze w moim ogrodku.Mianowiecie jesienia scinam pedy grubosci olowka i dlugosci okolo 12 centymetrow .pozostawiam zawsze po jednym lisciu i wciskam do doniczki po lisc albo przynajmniej do polowy dlugosci , co wazne po obwodzie doniczki jak najblizej brzegu.Mozna tez w gruncie zrobic otwor i zasypac go zwirkiem dla polepszenia drenazu i az po lisc wcisnac w podloze
danuta61 napisał
Przemek – nie rozumiem co znaczy „w doniczce po obwodzie” . Moglbys ten sposob rozmnazania dokladniej opisac ? Trzymasz te doniczki w domu ?
Bo ja rozmnazam tak jak Ewa , z dobrym skutkiem . Moje szczepki pochodza z Wiednia . Wiozlam je w malych doniczkach ….pociagiem. Mam 80 sztuk. Co ciekawe, nie wszystkie gatunki rosna tak samo jak matecznik .
Ale…..ja pobieram szczepki na tydzien przed pelnią księzyca lub tydzien po pełni . Wierzcie mi, źe ten czas ma ogromne znaczenie, bo nigdy nie uzywałam ukorzeniacza a mam tyle nowych róz. Co wiecej, ja nie zwracam uwagi na dlugosc szczepki ani na ilosc lisci . Ziemia….taka, jaka mam pod reką. Pewnie, ze nie wszystkie sie udaja , bo…..zagladam do nich za czesto. Juz po dwoch tygodniach wyjmuje je, zeby zobaczyc, czy łodyga grubieje. Nakrywam moje sadzonki workami foliowymi z otworami. Stoją sobie w domu na parapecie pólnocnym, bez slonca . Dlaczego w domu ? Poniewaz do teraz noce sa zimne 9 ÷12*C a w domu jest stale 20 *C .
spróbujcie z fazami księzyca a zobaczycie , ze Wam sie uda nie tylko róze rozmnozyc. Hortensje , bukszpan , forsycje, weigelę. Tylko tuje rozmnaza sie w lipcu ale identycznie jak róze.Mam 60 sztuk-mojej produkcji.
No i podchodźcie do tego z humorem.to jest tylko zabawa …ale jaka satysfakcja .
Anonim napisał
Kiedy zdiąć folie z róż
Ewa napisał
Jaką folię?
Ryszarda napisał
Mam znacznie łatwiejszą metodę rozmnażania krzewów, nie tylko róż. Wystarczy młody pęd rośliny (najlepiej ten najbliższy ziemi) przygiąć i zasypać ziemią. Taki pęd ma dostateczną siłę, bo odżywia go roślina mateczna. Jesienią albo wczesną wiosną następnego roku odcinamy młodą roślinę i przesądzony na właściwe miejsce. Metodą sprawdzona naprawdę skuteczną.
danuta keresz napisał
Ryszarda ,twoj sposob rozmnazania jest bardzo dobry ,ale….nie wszystkie pedy dadza sie przygiac do ziemi.
Jesli jednak sie dadza ,to w miejscu kontaktu z ziemia trzeba ten ped lekko skaleczyc albo po prostu nadlamac .Wtedy szybciej sie ukorzenia.
Andrzej napisał
Pierwsze słyszę że sójki zakopują w ziemi żołędzie – o zakopywaniu orzechów przez wiewiórki – albo o zgubieniu orzecha przez wrony słyszałem – Ciekawy sposób rozmnażania róż -warto zaryzykować – ciekawe czy z dziką różą też by to wyszło ?-Pozdrawiam Serdecznie
Anka napisał
Moje pytanie kiedy najlepiej rozmnażać róże? Czy muszę czekać do jakiegoś konkretnego miesiąca?
Siwobrody napisał
Andrzej, a jednak, na przykład tutaj – http://apoczywaj.pl/rzecz-o-zwierzetach/item/170-sojki-lesny-policjant – jest potwierdzenie tego, że sójki sadzą las.