Hosty rosły 3 lub 4 lata i właśnie rosnąc w pełnym słońcu dorosły do takich rozmiarów. Niestety urocza właścicielka nie pamięta nazw odmianowych, ale wybaczamy… A pokazujemy, bo są piękne. Takie duże hosty!
Ta uśmiechnięta kobietka za hostami to Krystyna, właścicielka ogrodu na skarpie, który już znasz, a jak nie, to zajrzyj tu i tu, i tu…
Czy muszę się tłumaczyć z tytułu? Nie muszę. Jednak odmiennie od naszego najsłynniejszego elektryka, nie muszę – ale chcę.
Jeden dzień spędzony z Krystyną i łopatką powodują, że pędzę do swojego ogrodu i natychmiast coś chcę poprawiać, ukręcić trochę łebków chwastowych, których udaję na co dzień, że nie widzę czy wręcz tryskam chorą chęcią przekopania kolejnego kawałka, czegoś co niby jest trawnikiem. Piszę, że 'niby jest’, bo sympatią nie darzę – choć wiem, że wielu uszczęśliwia – w związku z tym nie podlewam, nie nawożę, nie pakuję weń pestycydów, by pięknie niezdrowo wyglądał.
Wracając do Krystyny – na stare lata widzę, że coraz częściej i coraz głębsze dygresje robię. No nie wiem skąd ta kobieta bierze energię. A przecież obserwuję dość blisko i nic. Myślę, że ważne aby mieć przyjaciół, którzy inspirują i nie męczą człowieka cudzymi nieszczęściami.
Za inspiracje wszelakie dziękuję i Tobie tego życzę na ten obrzydliwie długi sierpniowy weekend! Pa pa!
Halina Oleksa napisał
Hosty pani Krystyny są UROCZE ! Uśmiech na zdjęciu daje tyle energii , z całego serca gratuluję wspaniałego ducha i serdecznie pozdrawiam