Jeśli pochylisz się wystarczająco nisko nad ziemią, co teraz w lipcu – w okresie intensywanego pielenia nie jest przecież takim wielkim wydarzeniem, to możesz ujrzeć niezwykły widok otwartej krokusowej torebki nasiennej – nieomal symetryczna w kształcie z pięknie okrągłymi nasionami. I co teraz? Skoro już masz świadomość, że masz tyle nasion – co z nimi zrobić? Czy można uzyskać z tych nasion cuda wiosenne cieszące oko na przełomie lutego i marca? Ano można mieć krokusową łąkę już w trzy lata.
Nasiona krokusa wykiełkują w ciągu 1-6 miesięcy, a same kwiaty obejrzysz po kilku latach. Z perspektywy czasu widzę, że kilka lat w ogrodzie mija szybko, a jeśli chcesz mieć duuuużą ilość krokusów, to możesz je wyhodować z nasion.
Nasiona krokusa można zbierać w stadium wcześniejszym niż to na zdjęciu, kiedy torebka jest napęczniała i zaczyna się przebarwiać na brązowo. Czasami jest to już w maju – w zależności od odmiany.
Wysiewasz świeże nasiona krokusów jesienią na lekką i przewiewną ziemię – może być zmieszana z piaskiem 1:1 i najlepiej aby była potraktowana albo wrzątkiem, albo wstawiona do piekarnika na kilka minut. Na wysiane nasiona dodajesz cienką warstwę ziemi, lekko ugniatasz, aby nie była zbyt luźna i aby w trakcie podlewania najpierw nasiona, a potem młode siewki nie przemieszczały się. Zwilżasz powierzchnię wodą najlepiej używając do tego celu opryskiwacza, przykrywasz czymś przezroczystym i wstawiasz do chłodnego miejsca. Mi bardzo dobrze do tego celu sprawdzają się wyparzone plastikowe pudełka po pączkach (mniam..)
Najważniejsze, aby ziemia nie wyschła – teraz i dalej przez cały okres do kiełkowania i wzrostu maluchów na wiosnę. Nie zapominaj o wentylacji i to czego na pewno nie będziesz robić, to nie zostawiasz swoich nasion przygotowanych do kiełkowania cały czas zamkniętych. Nasiona i rośliny potrzebują świeżego powietrza do zdrowego kiełkowania – jeśli gdzieś w pudełku znalazły się zarodnie grzybów, to w miejscu gdzie cyrkulacja powietrza jest ograniczona, rozwijają się dużo szybciej i cały trud może pójść na marne.
Nasiona krokusów potrzebują do kiełkowania ciepłego okresu, po którym nastąpi okres zimny – można to wywołać sztucznie, wstawiając nasiona do lodówki na miesiąc, ale lepiej będzie poczekać na naturalne obniżenie temperatury zimą, aby nie zakłócić naturalnego okresu spoczynku. Czyli najlepiej wysiać je jesienią w pudełeczku i zostawić na zewnątrz, doglądając od czasu do czasu i przewietrzając.
Z tego co wiem nasiona krokusa najlepsze są przez rok, później dosyć szybko tracą na witalności.
Na kiełkowanie można czekać od 1 do 6 miesięcy, które najlepiej aby nastąpiło w okolicach stycznia-marca. Teraz zaczyna się zabawa – jeśli tylko zauważysz, że wykiełkowały lub zaczęły kiełkować, to koniecznie zabierz je do miejsca, w którym na pewno nie przemarzną. Są teraz bardzo wrażliwe i mróz może je uszkodzić ‘na zabój’.
Kiedy już wykiełkowały twoim najważniejszym zadaniem będzie dbanie o dobrą wentylację, aby nie wdały się choroby grzybowe. Uważaj także, aby nie zalać wodą w czasie podlewania, no i co jest konieczne to ziemia lekka i przewiewna – siewki krokusa nie mogą stać w wodzie. W pierwszym roku możesz je dokarmiać rozcieńczonym cieniutkim, płynnym nawozem i to wszystko w ciągu pierwszego roku. W drugim roku na wiosnę przesadzasz swoje krokuski do bardziej bogatego podłoża, ale nadal powinno być lekkie i przewiewne.
Po trzech latach krokusy powinny zakwitnąć i kiedy zaschną liście, twoje własnoręcznie wyhodowane z nasion krokusy są gotowe do posadzenia ich w ogrodzie, co można już zrobić, bo są wystarczająco mocne i odporne.
O tym jak wysiewać nasiona na rozsadnikowym parapecie pisałam wcześniej tutaj.
leloop napisał
hmmm…, mam wrażenie, ze to trochę sztuka dla sztuki 😉
dobrze odżywione krokusy produkują tyle cebulek, ze szybciutko można mieć „krokusowy dywan” bez specjalnego wysiłku 😉 i nie jestem do końca pewna czy wysiane z nasion krokusy powtarzają „urodę” swoich rodziców (w przypadku gdybyśmy chcieli to zrobić z jakąś bardzo droga odmiana 😉 )
oczywiscie zapaleńcy na pewno takie rzeczy robią, ostatecznie skądś biorą się te wszystkie nowe odmiany 🙂
ja raczej pozostanę przy tradycyjnej metodzie 🙂
pozdrawiam
ps. szczerze mówiąc to jakoś nie dostrzegłam jeszcze krokusowych nasion a mam sporo krokusów, fakt specjalnie ich nie szukałam 😉
Ewa napisał
🙂 to zależy co tam komu w duszy gra i co lubi robić 🙂 Kasiu, a skoro już jesteś to Cię zapytam – widziałam się oststnio z koleżanką, która przyjechała z Francji i powiedziała mi, że jej teść Francuz mieszkajacy w okolicach Lille w tym roku bardzo narzekał, że nie będzie miał własnych pomidorów z ogrodu, bo wprowadzony został zakaz – czy coś Ci wiadomo na ten temat? o co może chodzić?
leloop napisał
wlasnie widziałam Twoje pytanie na Poradniczku i zaczęłam szukać czegoś bo ja ani tv nie mam, ani radia nie słucham ani tym bardziej gazet nie kupuje :/
nawet na blogu Kokopelli (stowarzyszenie propagujące i walczące o bioróżnorodność, stare odmiany i demaskujące wszelkie działania monopolistów) nie wspomina o czymś takim.
może koleżanka coś źle zrozumiała albo teść czegoś nie dopowiedział … gdyby Francuzom zakazać ogródkowania to byłaby kolejna rewolucja 😉
ale będę trzymać rękę na pulsie jak się czegoś dowiem to dam znać 🙂
przy okazji
z racji pewnych zaistniałych sytuacji urodziło się nowe forum Rok Ogrodnika http://forum.gazeta.pl/forum/f,98798,Rok_Ogrodnika.html zapraszam 🙂
było by mi milo gdybyś tam wpadała 🙂
Olo napisał
No tak. Teraz wiem skąd się wzięły krokusy na moim trawniku. Nikt ich tam nie sadził. Od kilku lat zaczęły się pojawiać pojedyncze kwiaty w różnych miejscach o różnych kolorach. Teraz są to już małe kępki i chyba się dalej rozprzestrzeniają. Kwiaty mają duże, ładne kolory. Prawdopodobnie wysiały się od sąsiadów bo mają przy płocie kilka dużych kęp.