Ogrody w Anglii mają wszystko co ogrodnik potrzebuje zobaczyć. Oprócz fiesty dla oczu, cieszy się dusza i rozwija poczucie estetyki oraz przestrzeni. Jak wiele piękna można zmieścić na kilkunastu, a czasem nawet kilku metrach kwadratowych. Ostatni tydzień spędziłam na wędrówkach po trzech ogrodach w Anglii i na jednej przytłaczającej swoim rozmachem wiosennej wystawie ogrodniczej w Malvern, gdzie między innymi pokazano kilkanaście ciekawych projektów ogrodów. Będę sukcesywnie pokazywać zdjęcia, ale dzisiaj jako przedsmak wybrałam po dwa z każdego miejsca.
Te dwa drzewa w ogrodzie botanicznym w Birmingham zrobiły na mnie największe wrażenie.
Ławeczka w cieniu tego ogromnego drzewa (cedr himalajski – Cedrus deodara), tuż obok przycięty żywopłot i czerwień świeżych, wiosennych przyrostów pierisa …
… i wiśnia ozdobna Shirofugen.
Wśród przedstawionych projektów ogrodów najbardziej harmonijny był ogród „Juggling the Balance” (projektant Barry Chambers), gdzie różnorodność nasadzeń i kolorów, podobnie jak w obrazach Matissa, została zbalansowana bielą tła i mebli.
Moje zainteresowanie ozdobnymi ogrodami warzywnymi nie mogło zostać uśpione na czas wizyty i oczywiście wszystkie rozwiązania, który warzywnik czynią piękniejszym przyciągały moją uwagę, jak to na zdjęciu.
Ogród w Hampton Court (zamek powstał w XV wieku) miał tak wiele zakątków, że aby pokazać je wszystkie trzeba byłoby chyba zrobić kilka osobnych postów… na moment, z przyjemnością, nawet zgubiłam się w labiryncie z cisów.
… podobnie jak ogród w Stockton Bury w pobliżu Leominster (Herefordshire) – najbardziej angielski z ogrodów, które widziałam… na 4.000 m2 ciężkiej gliniastej ziemi powstał przepiękny ogród.
Zastawia mnie, że żaden z tych ogrodów nie był na mojej liście 50 najpiękniejszych ogrodów Anglii 🙂 Mało tego! Przywiozłam nową listę!
Ciekawe, które z tych miejsc zainteresowało Ciebie najbardziej?
PS. Na wszystkie pytania jakie się pojawiły pod moją nieobecność, odpowiem w czasie weekendu. Pozdrawiam,
gros napisał
byliny są cool 🙂
Zofia941 napisał
Przepiękny ten ogród warzwny. Pozdrawiam
leloop napisał
wszystkie są piękne, wszystkie w moich klimatach 🙂
szkoda, ze nie poczekalas troche na te wystawe
http://www.rhs.org.uk/Shows-Events/RHS-Chelsea-Flower-Show/2010
Ewa napisał
Leloop, Chelsea jest bardziej komercyjne i międzynarodowe, a zdecydowanie mniej angielskie i – jak mówią sami Anglicy ze środowiska mniej prawdziwe. Wystawa w Malvern jest również oczkiem w głowie rodziny królewskiej – w tym roku odwiedziła ją księżniczka Anna.
A Chelsea jest raczej dla projektantów, aby się wybić, zdobyć uznanie. W Malvern udało się poznać projektanta kilku znkomitych projektantów m. in. Cleve West, który zdobył na Chelsea 4 złote medale. Poza tym miałam specjalny powód, aby się tam znaleźć – spotkanie przyjaciół blogosfery z różnych części świata – było bombowo!
Nie wiem gdzie się spotkamy w przyszłym roku. Może w Holandii, a może we Francji?
leloop napisał
z pewnością masz racje ale mnie jako amatorowi i laikowi w zupełności to wystarczy a przez to, ze to międzynarodowa wystawa pewnie o niej się dowiedziałam :).
przeglądając zdjęcia z poprzednich wydań znalazłam parę takich „zapuszczonych” ogródków, które żywcem mogłabym przenieść do siebie 😉 i jak to w takich razach bywa niewiele z nich zostało nagrodzonych, gust publiki nie idzie w parze z gustem jury 😉
rok temu spacerowałam sobie po francuskiej wystawie FLORALIS, trochę inna koncepcja ale również niezły rozmach, zresztą z tego powodu organizowana raz na 5 lat. to mi dało przedsmak tej w Chelsea 😉