W amerykańskim świecie ogrodniczym zawrzało od czasu premiery filmu „To skomplikowane”, a obiektem gorących dyskusji stał się obrzydliwie wymuskany ogród warzywny Meryl Streep, który widzisz na zdjęciach. Obfity, soczysty, pełen kolorów – wygląda jak namalowany i właściwie to nie wiadomo, czy podziwiać czy martwić się o zdrowie osób, którym te warzywa przychodzi zjeść.
U nas film wchodzi na ekrany dopiero teraz w lutym, ale jeśli trafisz do kina, to nie daj się zwieść wyglądowi warzywnika i nie myśl, że osiągniesz podobny efekt w swoim ogrodzie.
Twórcy „To skomplikowane” mówią, że miał wyglądać jak ogród prawdziwego kucharza i pomimo tego, że zwykle wszyscy odpowiedzialni za produkcję filmów starają się, aby filmy pokazywały rzeczywistość, to zwykle jest to wersja de lux świata realnego.
Zieleń w filmie stworzył utalentowany Dan Ondrejko, współtwórca takich filmów jak „Park jurajski”, „Edward nożycoręki” czy „Faceci w czerni”. Po rozważeniu różnych opcji zdecydował, że wzorem ogrodu warzywnego będzie francuski potażer, ze względu na związek głównej bohaterki z Francją, gdzie pobierała swe kulinarne zawodowe nauki.
Twórcy filmu przyznają, że o ile w filmie w roli warzyw występują prawdziwe kapusty i pomidory, które nie są wytworami efektów specjalnych, to jednak osiągnięcie takiego efektu jak w filmie, w rzeczywistości nie jest możliwe.
Jak sami autorzy przyznają, wszystkie warzywa zostały wysiane w szklarni na 2 miesiące przed rozpoczęciem prac nad filmem. Każdego dnia rano przed rozpoczęciem zdjęć, wszystkie warzywa w ogrodzie były ręcznie wymieniane na świeże – każde musiało rosnąć w idealnie tym samym miejscu. Zanim przyjechały na plan, były dokładnie oglądane, a każde niedoskonałe niestety lądowało w koszu.
To jeszcze nie wszystko. Naturę udoskonalono w jeszcze jeden sposób „najprawdopodobniej nie powinienem tego mówić – powiedział Jon Hutman, production designer – ale świeże, czerwone pomidory były codziennie przyczepiane drucikami do roślin”.
Jeśli marzy Ci się taki ogród warzywny jak ma Meryl Streep w filmie, to dobrze jest pogodzić się jednak z tym, że niestety w rzeczywistości nie jest to możliwe do osiągnięcia, z powodu praw jakimi rządzi się natura. W ogrodzie zawsze są chwasty, rośliny niedoskonałe w kształcie i kolorze – i taka jest jego uroda. Obraz warzywnika w filmie jest kolejnym hollywoodzkim oszustwem. Mam nadzieję, że nie stanie się niedoścignionym wzorem do naśladowania. A może podobnie jak wychudzone modelki w magazynach, stanie się kolejnym źródłem frustracji – jak sądzisz? Zapraszam do dyskusji.
leloop napisał
Ewo,
tak jak nie wierze w perfekcyjne matki i panie domu tak samo nie wierze w perfekcyjne warzywniki. Natury czy ludzkiej czy tej drugiej nie da się przeskoczyć.
Zabiegi zastosowane w filmie od dawna znane są w reklamie czy fotografii do kolorowych magazynów. czy to dotyczy świata ogrodów czy wnętrz, na zdjęciach wygląda to tak jakby wyparowało życie. jak mawia moja przyjaciółka, strach szklankę herbaty postawić 😉
ale muszę dodać, ze niemieckie, przydomowe ogródki, które obserwuje w czasie wakacyjnych wojaży bliskie są ideału 🙂
a tu http://carletongarden.blogspot.com/ mój ulubiony amerykański ogródek.
sympatyczna ta nowa odsłona
pozdrawiam
leloop napisał
ps.
film z ochota obejrzę, uwielbiam MS 🙂
Tamaryszek napisał
Witam ! Film rządzi się swoimi prawami, trudno mieć pretensje o to, że na stole leżą np. sztuczne owoce. Nie znam go , ąle to pewnie film fabularny, nie dokumentalny, więc wszystko w porządku.
Jestem zwolenniczką stosowania ekologicznych metod w ogrodzie, w warzywniku w szczególności. Jaki ma sens samodzielna uprawa, jeśli stosujemy chemię ? – to samo możemy kupić w sklepie. I warzywa są ŁADNE !
Ale chodzi chyba o to ,żeby były ZDROWE i SMACZNE , a takie będą gdy stosujemy naturalne metody uprawy – wtedy warzywa nie mają takich regularnych kształtów i z każdej strony identycznego koloru, to normalne. Na grządkach rozsiane sa roślinki odstraszające szkodniki, rozsypana ściólka…
Myślę, że będąc tego świadomym nikt nie będzie się stresował takim „ideałem „.
leloop napisał
aż się boje pomyśleć ile croissantow w tym filmie „straciło” życie, zdecydowanie duzo więcej „grały” niż ogród …