„Jak to dobrze, że przyjechaliście” przywitał nas dziadek „Tadeusz już jest, więc we trzech będziemy mogli wynieść agawę”. Przyglądałam się jak 3 rosłych chłopów wynosi przed dom ogromną, kwadratową donicę. „Uważaj, nie podchodź za blisko, bo zobacz jakie ma kolce” brzmiało jak doroczna mantra w ustach babci, gdy znowu patrząc na mnie, pokazywała ogromny kolec na końcu długiego, zielonkawo-niebieskawego liścia. Taki rytuał na rozpoczęcie wakacji u dziadków, do których jeździłam. Zimą agawa stała na oszklonej, drewnianej werandzie – która miała tajemniczy, romantyczny charakter. Weranda to nie jest ogród zimowy, ale daje podobne odczucie odrealnienia. Zimę łatwiej przetrwać i nie trzeba wspomagać wydzielania serotoniny.
Kiedy w grudniu odwiedziłam ogród zimowy Krystyny, której przepiękny ogród na skarpie już prezentowałam przynajmniej 2 razy, przypomniałam sobie tamtą werandę i poczułam jakby na tych kilku metrach kwadratowych, prawa natury zostały zawieszone. Bajka? Chyba tak. Ogrody zimowe mogą uzależnić. To cudowną konstrukcja wzbogacająca charakter domu. Zobacz jak pięknie można zachować lato w zimowe miesiące. Na zewnątrz późna jesień i buro – choć jak zobaczysz przez ten przeszklony zimowy ogród – wcale tego nie widać, właśnie dzięki dobrze obsadzonej skarpie.
To mi przypomina, że kiedyś wolałam zapadać w zimowy sen, ale dzisiaj wolałabym zimowy ogród i wyjazd na narty.
A co Ty wolisz?
Anonymous napisał
A ja wolę piękną zimę za oknem , w ogrodzie i wyjazd na narty ! Mogę spokojnie czekać na wiosnę !
A poza tym dziękuję za życzenia i Tobie życzę spełnienia wszystkich ogrodowych marzeń w Nowym Roku !
Mnie jakoś nie dotyczy depresja sezonowa ( dlaczego ?).Jestem pogodzona z naturalnym rytmem pór roku, w każdej odnajduję coś przyjemnego…A zimę, taką śnieżną , jak teraz mamy , uwielbiam !
Florentyna napisał
Najlepiej narty, a później gorąca herbata z rumem w zimowym ogrodzie;-)
No cóż, pomarzyć zawsze można…
Muszę przyznać, że mnie też nie dokucza zimowa depresja.
A najbardziej lubię listopad;-)
No, może nie najbardziej, bo w maju lubię maj, w lipcu lipiec, a w listopadzie listopad. Serio.
Dzisiaj we Wrocławiu niezwykle mroźny, ale piękny zimowy dzień.