Zapytała mnie Kasia ostatnio co słychać w 'paprykowym raju’ i to mnie zafrasowało. Chcąc odpowiedzieć oględnie, powiem, że spóźniona. Ale chcąc wchodzić w szczegóły….. no sama Wam pokażę na zdjęciu. Właśnie przedwczoraj zerwałam pierwszy owoc paprykowy. Pikantne chilli Scotch Bonnet z rodzaju habanero obdarowało mnie pierwszą papryczką. Pikantną jak nieboskie stworzenie. Oprócz tego czekam jeszcze na Cayenne i Zvonek – obie są w trakcie zbierania sił.
Aha! Zdziwiona? Nie dziw się rozmiarem – to skutek notorycznie zalewanej ulewami doniczki. Biedaczka paprykowa roślina – ledwo zipała, ale jakoś przetrwała – dziwię się, że w ogóle jej się udało. Nie zawsze zdążyłam szybko opróżnić donicę. No i teraz proszę, masz babo taki rozmiar, skoro wolałaś siedzieć za biurkiem, niż pilnować upraw. Następne na krzaczku już mają normalniejsze rozmiary 🙂
W ubiegłym roku o tej porze, miałam już niezłe zbiory, które starczyły mi do tego czasu. A w tym roku papryki dopiero się zebrały do roboty. Wniosek ogólny? Za późno wysiane. Zakładając, że nie będę ich dośwetlać, marzec to za późno na wysiewanie nasion papryki. Lutowe ubiegłoroczne wysianie dało lepsze rezultaty i tego będę się trzymać.
leloop napisał
"pomogl" w tym pewnie takze deszczowy i zimny poczatek lata. na szczescie lato sobie przypomnialo o obowiazkach 😉
ja natomiast sie dowiedzialam, ze po tygodniowych deszczach "padly"wszystkie moje pomidory :(. coz moje tegoroczne lato i tak jest spisane na straty (nie tylko ogrodnicze 🙁 )
blog niedzielny napisał
jaka śmiesznie maluśka