Glony znowu atakują oczko wodne – moje oczko w głowie, eee… tzn. taki konik. Na zdjęciu widać stan wody dzisiaj, po opanowaniu sytuacji, co zajęło nam 2 tygodnie. Jeśli jesteś ciekaw jak to zrobiłam, czytaj dalej…..
Zwykle w takiej sytuacji, w złości i żalu tłucze się po głowie: zasypać czy nie zasypać? Mąż po obejrzeniu stanu ataku (na zdjęciu poniżej) orzekł 'Zasypać’, choć wykopał je sam, własnymi rękami muzyka – nienawykłymi do ciężkiej fizycznej pracy. Ale ja, kobieta doświadczona, po blisko 8 latach już wiem, że ON wcale tak nie myśli. Musi sobie pogadać, aby zwentylować frustrację.
Swoją drogą to i ja z żalem patrzyłam na zakwitające w kwietniu glony i ohydnie wyglądającą wodę, ale jest to zjawisko nieuniknione na wiosnę. Glony, podobnie jak inne rośliny na wiosnę rosną szybciej niż w innych porach roku i wiosnenne kłopoty są nieuniknione, ponieważ glony na dodatek rosną szybciej niż inne rośliny, więc jeśli nie masz w swoim oczku wodnym czy sadzawce równowagi biologicznej, podobnie jak jeszcze jest u mnie, to wiosną najprawdopodobniej też glony namnożą się okropnie. Wiele źródeł poleca w tej sytuacji środki chemiczne, ale tutaj w Nastrojowym Ogrodzie sięgamy po nie niezwykle rzadko, w sytuacji całkowitej klęski. Powiedzmy, gdyby mierzyć to skalą Richtera, to 9-10 stopni uzasadnia sięganie po tak radykalne i trujące środki. Atak glonów, pomimo wywoływanej rozpaczy, to tej kategorii nie należy.
Matko, no co ja poradzę – tak lubię moją sadzawkę, że nie mogę nie pisać 'rozpaczy’ gdy widzę taki smętny stan jak na zdjęciu powyżej. Dopóki będę mieszkać w Komorowie, a nie nad jeziorem, to oczko wodne będzie najważniejszą częścią mojego ogrodu – Ci, którzy zapisali się na mój eKurs „Jak samodzielnie zaprojektować ogród” (zapisy na lewym pasku) – wiedzą dlaczego.
Kiedy – w pomieszaniu rozpaczy i złości – już wyobraziłam sobie zasypywanie oczka, wiedziałam że to jest po prostu niemożliwe. A skoro tak, to trzeba było podjąć środki zaradcze i ratować.
Przenalizowaliśmy sytuację i zrobiliśmy co następuje: zajrzałam do filtra, a tam torf jeszcze z ubiegłego lata. Zajrzałam do woreczków z torfem, a tam zamiast torfu po prostu ziemia! Torf rozłożył się do stanu czarnej ziemi, co oznacza że swojej funkcji uwalniania związków kwasów humusowych już na pewno nie mógł pełnić. Takie kwasy humusowe działają jak alergeny na glony – to najlepszy ze środków jakie do tej pory stosowałam.
Znalezienie przeznaczonego do oczek wodnych kwaśnego torfu wcale nie jest takie proste jakby się wydawało. Ilości sprzedawane w sklepach z akcesoriami do akwariów są zbyt małe vs cena.
Niestety nie można w tym celu użyć kwaśnego torfu ogrodniczego, bo zwykle zawiera również nawozy, a to może tylko pogorszyć sytuację w oczku.
W pobliskim sklepie ogrodniczym w Pęcicach w ubiegłym roku był taki specjalny torf, w jednym opakowaniu (16 zł /szt) znajdują się 2 woreczki, w sumie ok. 1-2 litrów torfu. Na mój filtr 25 litrowy, na blisko 5.000 litrowe oczko potrzebuję jednorazowo przynajmniej 3 opakowania, aby stworzyć 1 warstwę grubości ok. 5-8 cm, przez którą będzie przeływać cała filtrowana woda. Pojechałam do sklepu, ale niestety było tylko jedno opakowanie jeszcze z ubiegłego roku. Przypomniało mi się wtedy, że w przepastnych piwnicznych otchłaniach zalega, oczekując na lepszy moment….. zapomniany….. kupiony w ubiegłym roku na allegro kwaśny torf luzem, przeznaczony do hodowli rosiczek. Zapakowałam więc ten torf w przepłukane woreczki i do filtra! Wystarczyło tego wszystkiego razem, aby zrobić jedną warstwę.
Domowa inspekcja sanitarna (to znaczy ja i mąż) orzekła również, że wystarczy już zabawy z pompą przepompowującą wodę z oczka do fitra – oceniona została jednak jako zbyt mało wydajna.
Analiza parametrów i wybór pompy na allegro zajęła nam wiele czasu. Wreszcie po 3 dniach zdecydowaliśmy się na pompę, której wydajność w stosunku do wielkości oczka oraz ilości pobieranego prądu była wystarczająco dobra.
Postanowiliśmy, aby dodatkowo napowietrzać wodę w oczku przez uruchomienie małej fontanny – do tego pompa też powinna mieć odpowiednią moc. Wybraliśmy pompę atman ph4000, o wydajności 5000 litrów na godzinę, co oznacza że przepompowuje całą wodę w oczku w ciągu 1 godziny, pompującą wodę do wysokości 3,40 m i pobierającą 81 wat, w cenie 245 zł.
Niezależnie od tych zmian, trochę pomagaliśmy oczku przez wyławianie glonów nitkowatych.
Po tym wszystkim, w napięciu (tak, tak…) wypatrywaliśmy zmian. Pierwszy tydzień zero różnicy. W drugim tygodniu coś zaczęło być widać. Dzisiaj mijają 2 tygodnie i muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z efektów – woda się wyklarowała, przestała być zmętniała. Duża ulga, oj duża ulga!
Patrzę teraz tylko na to, aby rośliny szybciej rosły i produkowały więcej tlenu. I tutaj muszę się przyznać – do tej pory nie chciałam sadzić w oczku moczarki kanadyjskiej, która rośnie bardzo szybko i jest uznawana za chwast wodny. Zmieniłam zdanie! Niech rośnie. Niech rośnie szczęśliwie i produkuje tlen. Jak się rozrośnie za bardzo, będę usuwać, byle rosła.
Mam kłopot ze zbyt małą ilością roślin w oczku, bo popełniłam jeden zasadniczy błąd i wpuściłam 2 amury zaraz na początku. Usunęłam je dopiero w ubiegłym roku, więc rośliny jeszcze nie narosły. Zamiast ryby-chwasta wolę roślinę-chwasta.
W sklepie akwariowym nabyłam 2 spore sadzonki moczarki w cenie po 10 zł/szt.
Teraz będę czekać i patrzeć jak rośnie.
Postanowiłam także w ramach zmian, zasadniczo nie czyścić w tym sezonie oczka, jak to robiliśmy w ubiegłym roku – zdam się na siły naturalne. Jedyne co dopuszczam to odmulenie dna.
Pozdrawiam Was gorąco i dziękuję za odwiedziny 🙂
Anonymous napisał
re do:
Glony w oczku wodnym
W oczkach wodnych dobrze sprawdza sie tzw ozywiacz wody wg technologii Grandera.Zanurza sie go w oczku wodnym (basenie) powoduje odudowanie mikroflory, zapobiega powstawaniu glonow,powoduje ze woda jest przezroczysta.Nie jest tani ale warto