Liczenie pierzastych nie było zbyt ekscytujące, bo wszystkie – a przynajmniej większość z nich – pochowała się. Zupełnie nie wiem dlaczego, bo przecież tylko była wichura, a później natychmiast śnieżyca. Pomiędzy tymi aktami demonstracji siły była chwila spokoju – dziś rano do południa było ciut lepiej, nawet wyjrzało słońce.
No i właśnie, w tej krótkiej chwili udało mi się wypatrzeć 2 gawrony, 2 sroki i jedną sikorkę bogatkę – tyle całego szczęścia. Nie licząc 2 stadek gołębi hodowanych gdzieś w sąsiedztwie.
Skomentuj, twoja opinia ma znaczenie :)