Czym są trawniki? Nudnym kawałkiem ogrodu, w który pakujemy najwięcej chemii, pieniędzy i pracy. Ile razy przed założeniem trawnika, ziemia była pryskana chemią? Znam przypadki, kiedy przez 10 miesięcy, co 3 tygodnie była zlewana chemią w celu 'zmęczenia chwastów’. Koszt łatwo policzyć, a przecież nigdy nie da się całkowicie wyeliminować nasion chwastów – zawsze są. Albo w ziemi – wystarczy ją trochę odwrócić, albo przyfruną z okolicy.
Nasiona trawy wysiać trzeba gęsto i podlewać. Jak już wyrośnie trawa, ktoś musi ją kosić minimum 1 raz w tygodniu i podlewać. Ręczne odchwaszczanie zajmie więcej czasu, chemiczne więcej kosztuje i zanieczyszcza środowisko. Co z insektami? Też chemia.
A potem jeszcze nawożenie – jak to jest zalecane? 2 razy do roku? utrzymujemy przemysł azotowy.
Jak zmniejszyć ilość pracy w ogrodzie?
Każdy kto szuka rozwiązania, powinien popatrzyć na swój ogród na nowo, a w szczególności przyjrzeć się trawnikowi.
Jakie trawnik ma jeszcze minusy? Przede wszystkim nie daje prywatności. Dla wielu z nas decyzja o zamieszaniu w domu z ogrodem jest decyzją o ucieczce z miasta. Ogród staje się nasym azylem i sanktuarium. Czy nie chciałabyś/chciałbyś wyjść do ogrodu na filiżankę herbaty czy kawy i kontemplować ogród bez świadomości, że ktoś Cię obserwuje z okna, tarasu sąsiada czy po prostu z drogi?Przy obecnej wielkości działek budowlanych, a co za tym idzie gęstości zabudowy, prywatność w ogrodzie można uzyskać tylko dzięki odpowiednio zaplanowanej roślinności – małe drzewa i wysokie krzewy są nieocenione.
Kolejne minusy są takie, że trawnik w cieniu wygląda beznadziejnie łyso i nic na to nie poradzisz, a na skarpach, czy wzniesieniach koszenie może być niebezpieczne.
Czy ilość pracy i pieniędzy wkładana w trawniki jest tego warta? Kiedy się nad tym zastanowiłam, wydaje mi się to całkowicie 'no return for investment’ czyli brak zwrotu z inwestycji 🙁 buuu….
Co zamiast trawnika?
Jeśli czujesz, że gdzieś w głębi ducha myślisz podobnie i uważasz, że mam trochę racji w tym co napisałam powyżej, to na początek możesz zacząć ograniczać istniejący trawnik. Gdzie? Najpierw przyjrzyj się miejscom, do których nie zagladasz zbyt często, oprócz koszenia trawy, naturalnie.
#1 – Zmniejszanie trawnika.
Robię podobnie – co roku poszerzam rabaty, wcinając się w trawnik. W ten sposób można odświeżyć lub zmienić aranżacje. To dobra okazja do dosadzenia nowych roślin, ale w większości można korzystać z materiału 'wyprodukowanego’ przez własny ogród – można rozmnażać rośliny, które już w ogrodzie rosną i zwykle już wymagają odmłodzenia.
Poprzycinaj wszystkie rogi trawnika – zaokrąglij go. Bedzie i mniejszy i łatwiejszy do koszenia.
Zlikwiduj środek trawnika – wybuduj patio, oczko wodne lub rabatę-wyspę. Zyskasz atrakcyjne urozmaicenie. Owszem oczko wodne też wymaga pracy, ale zdecydowanie mniej niż trawnik.
Jeżeli masz drzewa rosnące 'porozrzucane’ po ogrodzie połącz je w rabaty.
Jeżeli masz drzewa rosnące bezpośrednio na trawniku, są to miejsca wymagające dodatkowej niepotrzebnej pracy – możesz wokół drzew utworzyć wyspę. Może to być rabata lub po prostu wyspa pokryta ściółką np. korą. Łatwiej wokół niej będzie kosić trawę.
Obsadź ogród zimozielonym lub innym atrakcyjnym również zimą żywopłotem – zyskasz prywatność i atrakcyjny element ogrodu zimą, a ptaki schronienie.
#2 – Zacienienie ogrodu.
Jeżeli szukasz rzeczywistych możliwości ograniczenia pracy w ogrodzie, posadź więcej drzew i krzewów. W cieniu i chwasty nie bardzo chcą rosnąć.
Jeżeli już masz zacienione miejsca, posadź tam rośliny wytrzymałe na suszę np. paprocie, funkie czy konwalijnik (liriope).
Jeśli masz mało zacienionych miejsc, to mając na myśli następne lata, zaplanuj na wiosnę sadzenie drzew.
#3 Posadź rośliny okrywowe.
Wybór jest szeroki poczynając od przepięknej i latem, i zimą runianki japońskiej, przez barwinek mniejszy (rośnie w cieniu i ma wiosną piękne niebieskie kwiatki) do iglaków rosnących niziutko po ziemi np. jałowiec płożący Wiltonii czy Prince of Wales.
Niektórzy takie płożące iglaki dla lepszego wzrostu również tną kosiarką raz w roku czy raz na 2 lata 🙂
#4 Wysiej łąkę.
Są w handlu dostępne mieszanki. Przez taką łąkę można wyciąć kosiarką tylko ścieżki.
#5 Załóż ogródek ziołowy.
Ma same zalety. Będzie pięknie pachniał całe lato. Świeże przyprawy z gwarancją uprawy ekologicznej
#6 Załóż ogródek warzywno-ozdobny.
Oprócz pięknego wyglądu będziesz mieć smaczne i zdrowe warzywa.
Wiem, wiem… kochamy trawniki, ale jeśli szukasz sposobu na zmniejszenie ilości pracy w ogrodzie, to trawnik jako pierwszy powinien iść na warsztat 🙂
PS — A tutaj znajdziesz książkę z innymi pomysłami czym zastąpić trawę w ogrodzie.
Anonymous napisał
Bardzo dobrze opisane – precz z trawnikami, masz 100% racji – zielone „pola golfowe” są fajne w Anglii ale nie w ogrodzie!!!
Leszek – Mój staw
Ewa napisał
Witaj Leszku,
Cieszy mnie, że się zgadzasz 🙂 Wiesz najbardziej mnie zadziwia, że aby miec ładny trawnik to większości przypadków wiekszość osób Ci odpowie, że bez chemii i dużej ilości nawozów to ani rusz.
Dla chemii jest alternatywa w postaci ręcznego usuwania chwastów, ale dla nawozów nie ma.
Na Zachodzie też odchodzą od trawników.
Oczywiście nie chodzi o namawianie, aby całkiem wszyscy zrezygnowali z trawników, ale aby przestać traktować trawnik jako niezbędny element ogrodu, aby sobie uświadomić ile czasu i nakładów wymaga oraz wiedzieć, że są alternatywy.
Pozdrawiam prawie wiosennie 🙂 u nas +5C.
Marcelina napisał
Z tymi trawnikami to racja 🙂
Napisałaś komentarz na moim blogu, bardzo Ci za niego dziękuję jednak nie do końca się zrozumiałyśmy. Nie jestem smarkulą pisząca o swoich problemach miłosnych… Staram się szerzej pojmować świat
Pozdrawiam, bardzo ciekawy blog 🙂
Minerva napisał
Hmm, uwielbialam trawniki w Szwecji, takie soczysto zielone, puszyste, mieciutkie i … nie wymagajace chemikaliow. Chodzenie boso po takiej „polnocnoklimatycznej trawie” to prawdziwa przyjemnosc.
Odwrotnie w Teksasie, gdzie na trawnik o miekkiej, przyjemnej w dotyku trawie jest za goraco, wiec trawniki sa szorstkie, a zdzblo takiej trawy, wziete w dlon, moze ja latwo przeciac. Tam staralam sie zmniejszac trawniki, zwlaszcza przed domem, zstepujac je pelzajacymi bylinami, ktore prezentowaly sie lepiej niz trawniki. Za domem natomiast trawnik byl potrzebny, mimo bardzo duzego tarasu pod debami, na przyjecia, slynne Teksanskie barbecue. Nic chyba poza ta teksanska trawa nie wutrzymaloby w sierpniu deptania przez tabuny stop w czasie takich, godzinami trwajacych barbecue, wzbogaconych tzw square dancing. Nawet drobna mzawka wodna z podziurawionych jak sito ( ale o otworach wielkosci zaledwie glowki od szpilki) wezy wodnych (czy to poprawnie po polsku?) zawieszonych nad goscmi i trawnikiem, nie bylaby w stanie uratowac od stratowania niczego innego. Ale zdziczanie takiego trawnika bylo mozliwe i sprawialo mi duza frajde. Kiedy po takim party – i zroszeniu – na drugi dzien rano pojawialo sie w stratowanym trawniku cale morze deszczowych lilii (? rain lilies), a w czasie suszy, gdy sie przypadkiem zapomnialo podlac trawnika, pojawialo sie nagle morze dzikich roslin z nasion przydmuchanych z pobliskiej prerii: przepieknych ” pedzli indianskich” (? indian paintbrush) i innych.
Tu w Puerto Rico, trawniki, w polaczeniu ze starymi, och, jak okazalymi, drzewami migdalowymi, zachecaja mrowki, a wiec ogranicza je sie jak tylko sie da.
Weranda napisał
Według mnie trawnik jest taki jakiś smutny. Sam czy z kilkoma drzewami mówi mi tylko (nie wiem dlaczego mam takie przczucie… ^^), że ludzie tam mieszkający są bez wyobrażni, a ich życie szare…
Wolę ogrady pełne barw, kwiatów i motyli. Od razu, gdy je widzę uśmiech pojawia się na mej twarzy…
Pozdrawiam.