Spadające liście na nasze piękne ogrody są największą zmorą ogrodników na całym świecie jesienią. Każdy grabi, pali, wkłada w worki do wywiezienia, wkłada do śmietnika, o ile znajdzie w nim miejsce. Pozbyć się jak najszybciej! Nic bardziej błędnego. Te liście są skarbem – darem, który można spożytkować zamiast go odrzucać.
Możecie mnie nazwać maniakiem, wiem – nic na to nie poradzę. Cóż mogę zrobić, że mam taką potrzebę? Dzisiaj kiedy powrót do dbania o ziemię zgodnie z prawami natury jest koniecznością, a nie tylko modnym trendem, myślę że można mieć doprawdy gorsze maniactwa.
Od co najmniej miliona lat na całej Ziemi, co roku, niewyobrażalna ilość liści opada na ziemię w lasach tworząc cudowną ściółkę okrywająca gołą ziemię i chroniąc ją przed niszczeniem. Liście ulegają powolnemu rozkładowi tworząc maleńkie drobinki ziemi – bogatej i pozwalającej roślinom rozwijać się w najlepszych dla nich warunkach.
Na łąkach dzieje się podobnie – obumierające rośliny tworzą ściółkę, dzięki której co roku rośliny ożywają morzem zieleni. Czy widzieliście wiosną brzydką obumarłą łąkę? A przecież nikt jej nie sprząta jesienią. Co się dzieje z obumarłymi, zeszłorocznymi pędami, kwiatami?
Tworzą życiodajną ściółkę.
Nie namawiam do pozostawienia wszystkich opadłych liści. Z trawnika trzeba je zdecydowanie usunąć – ale co zrobić z nimi potem?
Ale czy trzeba usuwać je z rabat? Wiele książek, artykułów, programów, ogrodników radzi: usuwać każdy obumarły fragment rośliny, aby nie wdały się infekcje itd. Nic bardziej błędnego. Ogród sterylny jest ogrodem, w którym rosną bezbronne i zestresowane rośliny.
Zostawmy liście na rabatach do wiosny – otulą zimą rośliny, a wiosną większość z nich będzie miała kolor nie przeszkadzający nikomu. Jeżeli bardzo chcemy, bo bardzo nam przeszkadzają, to część usuńmy, ale może da się z nimi wytrzymać?
A co zrobić ze zgrabionymi z trawników liśćmi?
Liście są cudowną materią do wykorzystania wiosną jako lekko 'przetrawiona’ ściółka. Wystarczy je włożyć jesienią do dużych foliowych worków, które trzeba podziurawić, aby dochodziło powietrze i liście mogły być przerabiane przez organizmy potrzebujące tlenu.
Jeżeli całkiem zamkniemy worki i nie będzie dostępu tlenu, zaczną one po prostu gnić – co nie jest zjawiskiem korzystnym.
Liście w workach należy koniecznie polać wodą – nie zostawiać suchych – przyspieszy to cały proces. A wiosną lekko przekompostowane liście są doskonałą ściółką na nasze rabaty.
Dlaczego wkładamy do worków, a nie bezpośrednio do kompostownika? Liście rozkładają się powoli – trudniej niż reszta odpadków w kompostownikach. Worki przyspieszają proces, a kompost rozwija się w swoim własnym tempie.
Liście są cudowną materią do wykorzystania wiosną jako lekko 'przetrawiona’ ściółka. Wystarczy je włożyć jesienią do dużych foliowych worków, które trzeba podziurawić, aby dochodziło powietrze i liście mogły być przerabiane przez organizmy potrzebujące tlenu.
Jeżeli całkiem zamkniemy worki i nie będzie dostępu tlenu, zaczną one po prostu gnić – co nie jest zjawiskiem korzystnym.
Liście w workach należy koniecznie polać wodą – nie zostawiać suchych – przyspieszy to cały proces. A wiosną lekko przekompostowane liście są doskonałą ściółką na nasze rabaty. Nie wspominając o tym, że są świetnym podłożem dla Schlumbergery czyli grudnika.
Dlaczego wkładamy do worków, a nie bezpośrednio do kompostownika? Liście rozkładają się powoli – trudniej niż reszta odpadków w kompostownikach. Worki przyspieszają proces, a kompost rozwija się w swoim własnym tempie.
Polane wodą liście w podziurawionych i zamkniętych workach ustawmy w miejscu, gdzie nie będą nas kłuć w oczy i przeszkadzać.
I byle do wiosny!
Sławek P. napisał
Uroczyście oświadczam,
że tegoroczne wory z listowiem wszelkim pod szopką ustawiłem
i bardzo się ucieszyłem
wizją kompostu żyznego
bardzo użytecznego
oj spać lecę bo mnie już wali 🙂
Senny S.P.